DJ na wesele
Obecność na pewnej imprezie, na której nasi zapewniali oprawę muzyczną, na nowo i szczególnie polubiłem pracę DJ’a. Przyczyną był nie kto inny, jak jeden z naszych podwójno-skrzydlatych orłów, który w tę właśnie rolę tym razem się wcielił. Przestrzeń upodobań muzycznych poszerza się zatem jak nic.
Serce rośnie, a ręce pchają się do tego, co dotychczas nie było dobrze znane. Jednym słowem zaczyna się podobać nie tylko to, co jest grane, ale i to jak jest grane. DJ is fine! ;) To zmiana w wypadku gitarzysty, który pierwotnie poruszał się w kręgu muzyki klasycznej – dość istotna. Wszechstronność zawsze była mi miła i coraz bardziej się przekonuję, że była milsza niż jednokierunkowy rozwój.
Co i rusz dochodzi więc jakaś dziedzina, której z pasją poświęcam czas i uwagę. Jak się zdaje tym razem będzie to sprytne obracanie kółeczkami na dj’eskich odtwarzaczach. Miejsce dla ciszy zatem coraz bardziej skąpe.
Zaczynamy zatem odnajdywać urok w skupianiu uwagi nie jedynie na utworach, ale także na przestrzeni czasowej między nimi. Urok i sens pracy DJ’a uwydatnia się w sposób szczególny właśnie w owych między-utworowych momentach. Dużo dobra dla Ciebie!